ďťż
Misja Tereski
Niezwykła interpretacja proroctwa Majów i starożytnych Egipcjan Informacje o zbliżającym się wydarzeniu, które zmieni losy Ziemi, powtarzają się w dziesiątkach przepowiedni i proroctw. Wydarzenie takie zapowiadał Nostradamus, według którego po tym nastąpi nowy okres w dziejach ludzkości. Wielu interpretatorów jego centurii uważa, że wielki jasnowidz przewidywał zmianę biegunów ziemskich, co ma spowodować katastrofalne wręcz skutki. Słynny amerykański śpiący prorok Edgar Cayce w swoich readingach mówił wprost, że przebiegunowanie Ziemi będzie związane z ponownym pojawieniem się Atlantydy, która ma wynurzyć się z oceanu. Mówił on wyraźnie, że czasy tych wydarzeń są bardzo bliskie, a wszystko wydarzy się na przełomie nowego tysiąclecia. I wreszcie musimy wspomnieć o proroctwie Majów, które także przewiduje wydarzenie, które "zmieni oblicze świata". "W przepowiednie nie trzeba wierzyć, ale znać powinni je wszyscy" - mawiał najsłynniejszy polski astrolog Leszek Szuman i dlatego zdecydowaliśmy się zaprezentować na łamach Nautilusa bulwersujące opracowanie, które jest dziełem dwóch amerykańskich autorów Patrick`a Geryl`a i Gino Ratinckx`a. Od wielu lat są oni badaczami zagadek przeszłości, którzy od pewnego czasu poświęcili się analizie proroctw Majów i Egipcjan. Złamali oni starożytne szyfry gwiezdne sprzed 10000 lat, jak choćby tajemniczy znak z Dendery. Ma tam być zawarte ostrzeżenie o zjawisku związanym ze Słońcem, które było znane starożytnym ludom, a którego nie są świadomi współcześni naukowcy. Polegać ma ono na tym, że co 12 tysięcy lat nasza gwiazda przeżywa stan hiperaktywności, co w katastrofalny sposób wpływa na naszą planetę. Słońce zaczyna bowiem emitować tak potężne promieniowanie elektromagnetyczne, że jądro Ziemi zaczyna pełnić funkcję cewki elektromagnetycznej, w efekcie czego dochodzi do zmiany ziemskich biegunów. Zapiski pozostawione przez Majów czy Egipcjan pozwoliły precyzyjnie określić datę ostatniej hiperaktywności Słońca, a miało to miejsce w roku 9792 p.n.e. Niepokojące jest to, że data ta idealnie pokrywa się z ustaleniami geologów, którzy podejrzewają, że właśnie wtedy na Ziemi doszło do gigantycznego potopu. Majowie wiedzieli, że tego typu zjawisko jest czymś normalnym dla gwiazd wielkości naszego Słońca i w dziejach Ziemi powtarza się cyklicznie - właśnie co 11.5 tysiąca lat. Teoria Gery'la i Ratinckx`a jest tym bardziej zadziwiająca, że wyjaśnia zjawisko tzw. drugiego Słońca, które ma bezpośrednio pojawić się na niebie zwiastując zbliżającą się katastrofę (pisał o tym m.in. Nostradamus). Odczytanie przesłania Majów pozwoliło ustalić, że pierwszym efektem wzmożonej aktywności naszej gwiazdy będzie zmiana Wenus, która na naszym niebie zamieni się w płonącą pochodnię. W swojej książce "Proroctwo Oriona na rok 2012" autorzy podają dokładną datę czegoś, co ma zmienić na zawsze naszą planetę i zapoczątkować nową erę w dziejach ludzkości. 21 grudnia 2012 roku ma dojść do niespotykanego ustawienia planet, które zawsze związane jest z morderczą fazą aktywności Słońca. Wtedy to dojdzie do przebiegunowania Ziemi, a wszystko ma rozegrać się w czasie kilkunastu godzin. Sprawa wydała nam się na tyle interesująca, że przedstawiamy ją na łamach serwisu Nautilusa. Z autorami tej książki zamierzamy nawiązać ścisłą współpracę i spróbujemy zaprosić ich do Polski. Powołaliśmy zespół, który spróbuje zweryfikować, czy wyliczenia Amerykanów są prawidłowe (swoje tezy oparli oni bowiem na skomplikowanych analizach matematycznych). Już teraz przedstawiamy Wam wybrane fragmenty książki "Proroctwo Oriona na rok 2012". CZY ZIEMI GROZI ZAGŁADA W 2012 ROKU ? Fragmenty książki "Proroctwo Oriona na rok 2012" O wszystkim tym wiedzieli ludzie, którzy żyli w starożytności i niepodobna im nie wierzyć. Dlaczego? Bo nasze pole magnetyczne jest jednym z najmniej zrozumiałych cudów wszechświata. W artykule "Zmiany kierunków pola magnetycznego Ziemi" w "Science" z 17 stycznia 1969 roku Allan Cox stwierdza: "Istnieje zawstydzający brak teorii wyjaśniającej obecny stan pola magnetycznego Ziemi". Jeszcze w roku 2000 sytuacja pozostawała niezmieniona. Co teraz myślą naukowcy? Nasze pole magnetyczne jest elektromagnesem. Wszyscy to wiedzą. Jak to się dzieje? Ponieważ nasza planeta obraca się, magnetyzm jest indukowany w taki sam sposób, jak w cewce, przez którą płynie prąd elektryczny. Innymi słowy, Ziemia jest gigantyczną prądnicą z biegunem północnym i południowym. Nie pytaj o więcej - naukowcy naprawdę tego nie wiedzą! Odwrócenie biegunów się zdarza. Potwierdzają to geolodzy. Dzieje się to co mniej więcej 11 500 lat, ale nikt nie wie dlaczego. Wszystkie spekulacje sprowadzają się do "nieznanej siły", powodującej te odwrócenia - ale dotychczas nie ma na to odpowiedzi. Zawstydzające? No chyba! To kieruje naszą uwagę ku Słońcu - tam możemy zobaczyć, jak potężne mogą być odwrócenia magnetyczne! Siły magnetyczne są prawdziwym powodem milionów wybuchów jądrowych na Słońcu, jest ono bowiem gwiazdą magnetyczną: ma biegun północny, biegun południowy i równik. Podobnie jak Ziemia, Słońce się obraca. Obrót Słońca jest bardzo szybki, ponad 6000 kilometrów na godzinę. Powstaje mnóstwo pól magnetycznych, które rozgrzewają koronę słoneczną do temperatury powyżej l 000 000°C. Pojedynczy rozbłysk słoneczny spowodowany krótkim spięciem w jednym z pól magnetycznych wytwarza energię równą dwóm miliardom bomb wodorowych! Wyobraźcie sobie taki wybuch na Ziemi, a szybko obliczycie straty, jakie mógłby spowodować. Następnie weźmy plamy słoneczne. Charakteryzuje je potężne pole magnetyczne. Siła magnetyczna plam słonecznych jest ogromna - 20000 razy większa, niż Ziemi. Plamy słoneczne przebijają powierzchnię Słońca co 11 lat - tyle wynosi ich cykl. Na początku każdego cyklu bieguny plam słonecznych odwracają się, powodując gigantyczne eksplozje nuklearne! To kieruje nas ponownie ku starożytnym. Odkryli oni teorię pól magnetycznych Słońca. Cotterell w swojej książce Prorocza wiedza Majów opisuje tę teorię, przedstawiając obliczenia Majów dotyczące zmian pola magnetycznego Słońca. To jest doprawdy coś nadzwyczajnego. Kiedy to się dzieje, ogromne rozbłyski słoneczne sięgają biegunów Ziemi. I wtedy - bum! Pole magnetyczne Ziemi również się odwraca i zaczyna ona krążyć w odwrotnym kierunku. Biegun północny staje się południowym i na odwrót! Rozumiecie? Ziemia rusza w przeciwnym kierunku, a bieguny się odwracają! Po przeczytaniu tych zapisków ogarnął mnie strach. To jasne, że czeka nas światowa katastrofa o nieznanych rozmiarach. Niemal cała ludzkość zniknie z powierzchni Ziemi. Europa powróci do epoki lodowcowej i stanie się terenem niemożliwym do zamieszkania z powodu zaniknięcia ciepłego prądu - Golfsztromu. W Ameryce Północnej będzie jeszcze gorzej. W jednej chwili znajdzie się ona pod lodem bieguna południowego, tak jak to się stało z Atlantydą. Nieuchronność katastrofy nie budziła wątpliwości. W swojej książce The Path of the Pole profesor Charles Hapgood pisze: "Znalazłem dowód na trzy rozmaite pozycje bieguna północnego w niedawnym okresie. Podczas ostatniego zlodowacenia Ameryki Północnej biegun wydawał się znajdować w Zatoce Hudsona, (...). Przesunął się na swoje obecne miejsce pośrodku Oceanu Arktycznego jakieś 12000 lat temu." Datowanie za pomocą metody badania rozpadu cząstek radioaktywnych sugeruje, że biegun znalazł się w Zatoce Hudsona jakieś 50 000 lat temu, a przedtem był ulokowany na Morzu Grenlandzkim (...). Jeszcze 30 000 lat wcześniej biegun mógł znajdować się w okręgu Yukon w Kanadzie. Jeśli zmieni się biegun północny, zmieni się także południowy. Hapgood pisze, co następuje: "Poważny dowód na umiejscowienie bieguna w Zatoce Hudsona pochodzi z Antarktydy. Przy ustawieniu bieguna północnego na 60o szerokości północnej i 83o długości zachodniej, biegun południowy odpowiednio znajdowałby się na 60o szerokości południowej i 97o długości wschodniej - na oceanie poza Wybrzeżem Mac-Roberstona Ziemi Królowej Maud, na Antarktydzie. To umieszczałoby biegun południowy około siedem razy dalej od Morza Rossa na Antarktydzie, gdzie znajduje się on teraz." Powinniśmy się zatem spodziewać, że w tamtym czasie Morze Rossa nie było pokryte lodem. Mamy dokładne potwierdzenie tego faktu. Połącz ze sobą precesję równonocy, przesunięcie się skorupy ziemskiej i odwrócenie pola magnetycznego, a otrzymasz w ten sposób obraz kolosalnego mordercy. Góry i wyspy wypiętrzy on w niebo i spowoduje gigantyczną zagładę. Nikt nie kwestionuje powiązania pomiędzy epoką lodowcową i zmianami magnetycznymi. Zlodowacenie odgrywało główną rolę niemal we wszystkich katastrofach w dziejach Ziemi. Steven M. Stanley z Uniwersytetu Johna Hopkinsa twierdzi, że ochłodzenie klimatu było czynnikiem sprawczym wyginięcia gatunków w kambrze, a także w permie, w dewonie itd. Niewiele ponad 100 lat temu ludzi szokowało przypuszczenie, że wielkie płyty lodowcowe o grubości półtora kilometra mogły pokrywać kiedyś tereny o umiarkowanym klimacie w Ameryce Północnej i w Europie. Później przyjęto teorię nie jednej, ale wielu epok lodowcowych. Z czasem znaleziono dowody występowania okresów zlodowaceń na całej Ziemi, nawet w regionach tropikalnych. Odkryto, że płyty lodowe obejmowały niegdyś ogromne przestrzenie zwrotnikowych Indii i równikowej Afryki. Coleman, jeden z największych znawców epok lodowcowych, pisał w swojej książce Ice Ages Recent and Ancient (Epoki lodowcowe dawne i nowe): "Odkryto również, że te płyty lodowe rozmieszczone były w sposób niejako kapryśny. Syberia, na której znajdują się teraz najzimniejsze tereny świata, nie była pokryta lodem. To samo dotyczy większości Alaski i terytorium Yukonu w Kanadzie, podczas gdy północna Europa, z jej stosunkowo łagodnym klimatem, pokryta była lodem daleko na południe, aż do szerokości Londynu i Berlina. Również większość obszaru Kanady i Stanów Zjednoczonych była pokryta lodem - lodowiec sięgał aż doCincinnati i do doliny Missisipi." Współcześni naukowcy zgadzają się, że opis Colemana jest zasadniczo ścisły. Profesor l.K. Charlesworth z Queen's University w Belfaście wyraża swoją opinię następująco: "Przyczyna tych wszystkich zmian, jedna z największych zagadek w historii geologii, pozostaje nierozwiązana; mimo usiłowań całych pokoleń astronomów, biologów, geologów, meteorologów i fizyków, odpowiedź ciągle nam umyka". Coleman, który w swoich poszukiwaniach spenetrował wiele terenów Afryki i Indii, badając tam dowody istnienia na nich zlodowaceń, interesująco opisuje swoje doświadczenia w wynajdowaniu oznak bardzo niskich temperatur w miejscach, gdzie spływał potem w promieniach palącego tropikalnego słońca: "W upalny wieczór na początku zimy 2,50 w głąb strefy gorącej, wśród tropikalnego otoczenia trudno sobie wyobrazić, że ten teren był przez tysiące lat pokryty warstwą lodu o grubości tysięcy metrów. Kontrast pomiędzy przeszłością i teraźniejszością jest tak zdumiewający, że łatwo zrozumieć, dlaczego geolodzy długo i zaciekle walczyli z teorią zlodowacenia Indii pod koniec karbonu. Kilka godzin gmerania i stukania młotkiem w intensywnym afrykańskim słońcu, bez kropli wody, aby zebrać prążkowane kamyki i płytkę łupku - to najbardziej wyrazisty kontrast pomiędzy teraźniejszością i przeszłością, bo chociaż 27 sierpnia to dopiero wczesna wiosna, upał jest taki, jak w gorący dzień sierpniowy w Ameryce Północnej. Suchy, obezwładniający blask i lejący się pot sprawia, że myśl o grubych warstwach lodu zalegających w tym samym miejscu wydaje się wręcz nieprawdopodobna, ale bardzo nęcąca..." Wiemy zatem już, że okresy zlodowaceń i przesunięcia biegunów zdarzają się często. Za kilka lat znowu ma do tego dojść. Co się wydarzy? Ruch obrotowy Ziemi gwałtownie się zwolni, a następnie zmieni kierunek. Obecnie Ziemia porusza się z zachodu na wschód, potem będzie się obracać ze wschodu na zachód. Innymi słowy, Ziemia będzie nadal obracać się wokół swojej osi. To oznacza, że Ziemia będzie musiała zwolnić i zacząć obracać się w przeciwnym kierunku. Nastąpi to w czasie krótszym niż doba, a towarzyszyć temu będą potężne zmiany, kataklizmy, śmierć miliardów ludzi i wielkie zniszczenie. Następnie sytuacja unormuje się ponownie, tyle że nastąpią zmiany klimatyczne w związku z przesunięciem się biegunów. Teraz możecie mnie spytać: "Czy jesteś pewien tego, co mówisz?" To logiczne pytanie, na które spróbuję odpowiedzieć. Data 27 lipca 9792 roku p.n.e. została odczytana przez Alberta Slosmana z hieroglifów. Koniec świata zgodnie z przepowiedniami Majów ma nastąpić 21-22 grudnia 2012 roku n.e. Teksty Egipcjan wskazują na szczególną pozycję Wenus w momencie, kiedy Atlantyda uległa zniszczeniu. Wenus ma doniosłe znaczenie także dla Majów. By się o tym przekonać, wystarczy przeczytać "Proroczą Wiedzę Majów". Kod Wenus znalazł się w ich inskrypcjach i w budowlach. Moje przewidywania, które następnie udowodniłem matematycznie, mówiły, że w tekstach egipskich można znaleźć te same kody. W Egipcie istniał podziemny kompleks pomieszczeń, który Herodot nazwał "wielkim labiryntem", składający się z ponad 3000 komnat. Tam właśnie dokonywano obliczeń astronomicznych! Były one kontynuacją tych, które przedtem przeprowadzano na Atlantydzie. Przechowano je, bo, jak ze zdumieniem przeczytałem, Atlantydzi znali dokładną datę zniszczenia ich lądu już na 200 lat przed katastrofą! Tu apeluję do waszych umysłów. Chcę, żebyście zrozumieli, że oni obliczyli termin końca Atlantydy - teraz spoczywającej pod biegunem południowym. Dodajcie do siebie zmiany pól magnetycznych i precesję, a wynikiem będzie kolosalny kataklizm, o którym mówili od początku. W powiązania pomiędzy latami 2012 n.e. i 9792 p.n.e. nie ma co wątpić. Jeśli w dalszym ciągu będziemy lekceważyć te odkrycia, wszyscy zginiemy. Dzwony powinny bić na alarm na całym świecie! To wydarzenie będzie porównywalne z eksplozją 10 000 bomb atomowych naraz. Całe kontynenty przestaną istnieć. Miliardy ludzi zginą. Będzie to największa tragedia na świecie od czasów biblijnego potopu. Oparte jest to nie na niejasnych przesłankach, ale na matematyce i wiedzy, którą posiadły w tajemniczy sposób ludy starożytne. Chyba że podejmiemy środki zaradcze na szeroką skalę, by uzbroić się przeciwko tej masowej destrukcji. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy zdoła się uratować. Ale jeżeli nie zrobimy nic - straty w ludziach będą o wiele większe. Mówię wyraźnie: jeżeli ludzkość nie przyjmie szybko do wiadomości znaczenia tej daty, sama sobie zgotuje śmierć. Manuskrypty sprzed wielu stuleci potwierdzają, co następuje: l. Obliczenia Majów i Egipcjan są takie same. 2. Zarówno Majowie, jak i Egipcjanie niezależnie ustalili z wielką precyzją datę końca świata. 3. Egipcjanie i Majowie musieli dysponować znakomitym kalendarzem, by dokonywać swoich obliczeń. Z powyższych faktów, z których żadnemu nie można zaprzeczyć, możemy wywnioskować, że Majowie byli potomkami Atlantydów albo oparli swoją wiedzę na przekazie tych, którzy przeżyli kataklizm. Co do Egiptu, wiemy to już z całkowitą pewnością. W ten sposób możemy logicznie wytłumaczyć globalny kataklizm w roku 2012 n.e. Ponadto ta wiedza potwierdza, że obie cywilizacje nie tylko pochodziły z tego samego źródła, ale także, że obie były w stanie same to udowodnić. To uzupełnia obraz i stawia nas w obliczu największego na przestrzeni wieków wyzwania dla ludzkości: nadciągającego kataklizmu. Ta gigantyczna katastrofa geologiczna może zetrzeć naszą cywilizację z powierzchni ziemi. Naszą reakcją może być: rezygnacja, panika, rozpacz, uparte udawanie, że nic się nie dzieje itd. Ale w przeciągu tych niewielu lat, jakie nam zostały, miejmy nadzieję, że ostrzeżenie dotrze do wystarczającej liczby ludzi, by można było podjąć konieczne działania. To sprawi, że najbardziej wartościową wiedzę będziemy mogli przekazać przyszłym pokoleniom. Przypomnijmy sobie następujące słowa Franka C. Hibbena w jego książce The Lost Americans. Jedną z najbardziej interesujących teorii końca plejstocenu jest ta, która wyjaśnia tę pradawną tragedię olbrzymim trzęsieniem ziemi, gigantyczną erupcją wulkanu o niezwykłej, katastrofalnej sile. Ta przedziwna idea znajduje potwierdzenie szczególnie w wierzeniach ludów zamieszkujących tereny Alaski i Syberii. Pogrążone w mule, czasami pośród stert kości leżą złoża popiołu wulkanicznego. Nie ma wątpliwości, że równocześnie z końcem zwierząt plejstoceńskich, przynajmniej na Alasce nastąpiły potężne erupcje wulkaniczne. To dowodzi, że zwierzęta, których ciała zachowane są do dzisiaj, musiały zginąć i błyskawicznie zostały zasypane popiołem - w ten sposób się przechowały. Ciała, które po śmierci pozostają na powierzchni, rozkładają się, a kości rozsypują. Erupcja wulkaniczna wyjaśnia wyginięcie zwierząt na Alasce -wszystkich naraz, w sposób, który jest satysfakcjonującym nas dowodem. Stada zwierząt zginęły od razu z powodu gorąca i uduszenia się lub nie bezpośrednio - zatrute wyziewami gazów wulkanicznych. Również burze morskie towarzyszyły wybuchom wulkanów - burze w niezwykłych rozmiarach. Różnice temperatur i wyrzucane w górę tony popiołu i pumeksu mogły wywołać ogromne wiatry i wybuchy o niespotykanej gwałtowności. Jeśli to tłumaczy koniec wszystkiego, co żyło, plejstocen miał istotnie bardzo gwałtowne zakończenie. Przeczytajcie te słowa ponownie i zapamiętajcie je na zawsze. Dlatego musimy pilnie wydobyć na światło dzienne wiedzę starożytnej Atlantydy o dniu następnego kataklizmu. Bez tej zasadniczej informacji późniejsza cywilizacja może, za jakieś 12000 lat, znaleźć się nagle w epoce kamienia łupanego. Nie wiem, czy aby przekazać tę informację, musimy zbudować gigantyczne piramidy. Wiem, że te budowle odgrywały zasadniczą rolę w moich poszukiwaniach, że to one doprowadziły mnie do miejsca, w którym krzyknąłem "Eureka!" Opierając się na czysto matematycznych podstawach, badacz może wydedukować z tych budowli ogromne ilości danych i wiedzy o kataklizmie. Ta wiedza z czasów starożytnych uczy nas następujących rzeczy: l. Nasza uzależniona od komputerów cywilizacja zostanie zrujnowana przez odwrócenie się pola magnetycznego Słońca, które wyśle w przestrzeń kosmiczną chmurę naładowanych elektromagnetycznie cząsteczek. Zakłóci to pole magnetyczne Ziemi, nastąpi przesunięcie skorupy ziemskiej, co spowoduje gigantyczną, zalewającą wszystko falę. 2. Ta "burza słoneczna" i odwrócenie się biegunów zniszczy cały sprzęt elektroniczny. Spowoduje to stratę 99,99999999% naszej wiedzy w ciągu zaledwie paru godzin. 3. Powstała na skutek przesunięcia skorupy ziemskiej gigantyczna fala zburzy całkowicie wszystkie biblioteki i zniszczy wszystkie książki. Aby sprostać temu wielkiemu wyzwaniu, musimy być, jak to już udowodniłem, przygotowani na najgorsze. Ci, co przeżyją, muszą mieć podstawową wiedzę z zakresu wszelkich nauk, bo będą musieli zaczynać od grzebania w ziemi. Nic z rzeczy ważnych dla nas nie będzie już funkcjonować - nic nie pozostanie. Od tych niewielu, którzy przeżyją, zależeć będzie, czy nasza historia będzie miała dalszy ciąg, czy nie. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że w naszym społeczeństwie jest wiele do poprawienia. Oto, dlaczego musimy mieć całkowitą pewność, że to, co najważniejsze, zostanie przekazane dalej. Na przykład: - Następna cywilizacja, która powstanie po kataklizmie, musi wykazać jak największy szacunek dla natury. Pestycydy, herbicydy, środki użyźniające itd. muszą być kompletnie zabronione. Trzeba je zastąpić ekologicznym rolnictwem. - Lasy muszą zajmować centralne miejsce wewnątrz i wokół przyszłych miast. Miasta powinny pozostać niewielkie. - Aby uniknąć zanieczyszczenia środowiska, gęstość zaludnienia powinna zostać ograniczona. Oczywiście na początku, zaraz po katastrofie, trzeba położyć nacisk na odrodzenie się populacji. - Nigdy więcej nie wolno budować elektrowni jądrowych. Podczas przesunięć skorupy ziemskiej z jej tytanicznymi trzęsieniami, większość produktów radioaktywnych wydostanie się z setek elektrowni nuklearnych. Wyzwolona zostanie ogromna ilość energii radioaktywnej, prawdopodobnie wystarczającej do zlikwidowania całej ludzkości. Najbardziej się obawiam, że właśnie tak się stanie, a my nie będziemy mogli zrobić nic, by temu zaradzić! - Nienaturalna żywność, zabójcza dla naszego zdrowia i wymagająca ogromnych ilości energii do jej produkcji, będzie musiała być zakazana prawnie. Do takich produktów zaliczyłbym cukierki, czekoladę, chipsy, biały cukier i wiele innych. - Trzeba będzie przejść na dietę owocowo-warzywną. Jest nie tylko zdrowa, ale chroni organizm przed mniej więcej 30 000 chorób. Jako że pomoc lekarska, np. chirurgiczna, tuż po katastrofie będzie praktycznie niemożliwa, każdy musi zrozumieć, jak ważny dla niego jest dobry stan zdrowia. To może mu zapewnić tylko dieta owocowo-warzywna. - Medytacja i głodówki będą podstawowym środkiem zwalczania chorób zakaźnych i wszystkich innych. Wraz z tymi zasadami, o jakich mówiliśmy powyżej, stanowić będą one podstawę nowego sposobu życia. Te "święte przykazania" umożliwią nam stworzenie społeczeństwa o wiele szczęśliwszego niż to obecne. Głównym celem życia nie będzie już zysk, ale psychiczne i fizyczne zdrowie mieszkańców ziemi. Oto nauki, które powinny przetrwać na przyszłość. Kiedy spojrzeć na Ziemię z przestrzeni kosmicznej, ujrzy się błękitną planetę, pokrytą głównie wodą. Oceany są nie tylko źródłem życia, ale i o tym będzie właśnie tutaj - również przyczyną śmierci. Kiedy skorupa ziemska zaczęła się przesuwać, wszystko, zarówno masa lądów, jak i wód, nabrała pewnej prędkości. Kiedy skorupa ziemska znowu przyspieszyła i w końcu się zatrzymała, wywołało to ogromne drgania. Porównajmy to z samochodem, wjeżdżającym w mur. Im większa prędkość, tym silniejsze uderzenie. Kiedy płyty tektoniczne uderzają jedna o drugą, towarzyszą temu tytaniczne trzęsienia, wybuchy wulkanów itd. W niektórych miejscach płyty zgniatają się nawzajem w taki sposób, że tworzą góry o kilometrowych wysokościach. Gdzie indziej leżące pod spodem warstwy rozrywają się, otwierają i w ich głębinach znikają całe lądy. Nadchodzące wydarzenia apokaliptyczne nie dadzą się z niczym porównać. Będą tak niszczycielskie, że trudno to pojąć. Podczas wypadku samochodowego zachodzi jeszcze inne zjawisko. Jeżeli nie jesteś dobrze przypięty, możesz zostać wyrzucony z samochodu. Ludzie niezapinający pasów bezpieczeństwa wylatują przez przednie szyby, a jeśli wypadek następuje przy dużej szybkości, rezultatem są ciężkie zranienia, a nawet śmierć. W języku naukowców nazywa się to "prawem bezwładności". Wszystkie przedmioty poruszające się z pewną prędkością zachowują tę prędkość. Jest to prawo natury, które zawsze istniało i nigdy nie przestanie istnieć. Ofiary wypadków samochodowych dobrze o tym wiedzą. To uniwersalne prawo działa także w stosunku do samej kuli ziemskiej. Jeżeli przestudiowałeś dokładnie poprzednie przesunięcia się biegunów w opisie zagłady Atlantydy, wiesz, że to wszystko wydarzyło się zaledwie w ciągu kilku godzin. Naukowo można udowodnić, że przesunięcie skorupy ziemskiej wyniosło 29°. Świadczą o tym stwardniałe skały magnetyczne, które jeszcze teraz wskazują na poprzedni, dawny biegun! Takie przesunięcie kątowe odpowiada przesunięciu skorupy ziemi o 3000 kilometrów! Wyobraźcie sobie, że musicie przejechać samochodem 3000 kilometrów w ciągu 15 godzin. Trzeba by jechać z szybkością 200 km na godzinę! Od momentu, kiedy Ziemia zaczęła się poruszać, osiągnęła pewną szybkość. Jeżeli to się stanie za jednym szarpnięciem, może cię wyrzucić w powietrze. Z chwilą, kiedy Ziemia osiąga stałą prędkość, nie zauważamy już tego. Teraz dochodzę do najważniejszego. Pole magnetyczne Ziemi odwraca się, i powstaje gigantyczna fala wody niszcząca na swojej drodze setki istot żywych: ludzi i zwierząt. To tak, jakby nagle pojawił się przed tobą gigantyczny mur, przed którym musisz zatrzymać nagle swój wyścigowy wóz. Ale już jest za późno! Ze straszną siłą uderzasz w przeszkodę i to wyrzuca cię z samochodu. Oto, co dzieje się z oceanami w momencie kataklizmu. Z powodu prawa bezwładności nie są w stanie się zatrzymać. Zależnie od kierunku, morza zaczynają występować z brzegów. Odwrócenie biegunów Ale sprawa jest bardziej skomplikowana. Wydarza się nie tylko poślizg skorupy ziemskiej, ale również odwrócenie się biegunów. Ziemia zaczyna obracać się w przeciwnym kierunku niż dotychczas! Nieszczęście, jakiego nie można sobie wyobrazić. Spójrzcie tylko na liczby. Obwód równika wynosi około 40 000 kilometrów. Jako że Ziemia robi całkowity obrót w ciągu 24 godzin, oznacza to, że co każde 24 godziny odbywamy podróż długości 40 000 kilometrów. Podziel 40 000 kilometrów przez 24 godziny, a dojdziesz do szokującego wniosku, że krążymy dookoła osi ziemskiej z prędkością 1666 kilometrów na godzinę. Jeżeli w czasie mającego nastąpić kataklizmu Stany Zjednoczone przesuną się w kierunku obecnego bieguna północnego (przyszłego południowego), to tak jakby woda w porcie nowojorskim nagle opadła. W Brazylii ukażą się wielokilometrowe plaże, bo woda siłą zostanie wypchnięta. W przeciwstawnych masach lądów wydarzy się zjawisko przeciwne. Z nadzwyczajną szybkością wody podniosą się na katastrofalną wysokość. Gigantyczna fala, nigdy dotychczas niewidziana, wysoka na setki metrów (tak, nawet ponad kilometr!) bezlitośnie zniszczy wszystkie tereny nadbrzeżne. Nie będzie można uciec przed tą gwałtownością przyrody. Nawet nieduże fale - 1O metrowej wysokości - są w stanie zetrzeć z powierzchni ziemi wszystko, co napotkają na drodze. Co zatem zrobi taka ściana wody? Zaleje sobą wszystko, co żyje. Wyobraźcie sobie, że mieszkacie nad morzem i nagle widzicie falę o wysokości kilkuset metrów, zbliżającą się do was. Zanim zdołacie zareagować, już będziecie przykryci miliardami litrów wody morskiej! Nie zapominajcie, że ta gigantyczna fala ma ogromną prędkość, powstała bowiem dzięki potężnym siłom. Ta energia musi zostać całkowicie rozprowadzona, zanim oceany wrócą do dawnego spokoju. To oznacza wielkie zniszczenie wszelkiego życia. Gdy fala rozpłynie się ponad lądami, zginie więcej ludzi, niż dotychczas we wszystkich wojnach w historii. W swojej książce Voyage dans I 'Amerique meridionale (Podróż do Ameryki Południowej) Alcide d'Orbigny pisze: "Twierdzę, że zwierzęta lądowe Ameryki Południowej zostały zniszczone wtargnięciem wody na kontynent. Jak inaczej moglibyśmy wytłumaczyć tę całkowitą destrukcję i jednorodność kości, odnajdywanych w pampasach? Jasnym dowodem tego jest niezmierna liczba kości i całych zwierząt, których ilość jest największa w ujściach dolin, jak to wskazuje p. Darwin. Odkrył on największą ilość szczątków w Bahia Blanca, w Bajada, a także na wybrzeżu i w dopływach Rio Negro, również u ujścia doliny. To potwierdza, że zwierzęta były unoszone wodą i w większości dopłynęły do wybrzeży. Błoto pampasów nagromadziło się nagle w rezultacie gwałtownego napływu mas wody, unoszącej ze sobą grunt i inne szczątki pływające i mieszającej je ze sobą." Zatem Amerykanie i Kanadyjczycy nie tylko znajdą się teraz w temperaturze polarnej, ale ponadto wśród mas wody spływającej z gór, tratującej wszystko, wyrywającej z ziemi drzewa, tak jakby nic nie ważyły, wyrzucającej w powietrze zwierzęta i ludzi, samochody itd. - na kilometry naprzód; nic, absolutnie nic nie uchroni się przed tą gwałtowną przyrodą. Nawet liczne zwierzęta morskie zginą, bo zostaną zgniecione niesionymi resztkami i wciśnięte w ziemię. Będzie to jeden gigantyczny, masowy grób - mieszanina ciał setek milionów ludzi i zwierząt. Te ciała, które pozostaną nienaruszone dzięki zamrożeniu, będą ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń, by nie zaniedbywać wzmianek o siłach, drzemiących w naturze - tak, by nie powtórzył się dawny błąd. Geolog Harlen Bretz pisze w The Channeled Scabland of the Columbia Plateau ("Journal of Geology", listopad 1923): "Pod koniec ostatniego zlodowacenia nastąpiła katastrofalna powódź. Ogromna ściana wody z grzbietami fal, ciągle przewalającymi się przed nią. Wysokość jej dochodziła do 450 metrów. Przelewała się przez szczyty pobliskich wzgórz jak ogromne wodospady i kaskady, szerokie na 15 kilometrów, tocząc przed sobą całymi kilometrami ogromne, wielometrowe głazy." Potężne masy wody wypłukały kanały, głębokie na wiele metrów, w bazaltowej płycie Płaskowyżu Kolumbijskiego. Wypływając z doliny Clark Fork River w zachodniej Montanie i przepływając przez północne Idaho z prędkością 16 km3 na godzinę, woda osiągnęła głębokość 250 metrów, płynąc przez Wallula Gap na granicy stanów Waszyngton i Oregon, a następnie spłynęła do Kolumbii w swojej nieprzejednanej wędrówce do Pacyfiku. Wypłukując od 30 do 60 metrów ziemi w wielu miejscach, powódź odsłoniła całkowicie 3200 kilometrów kwadratowych Płaskowyżu Kolumbijskiego, wypłukując błoto i piasek, pozostawiając tylko nagie ściany dolin głębokich na 120 metrów, jak jałowe wspomnienie dawnej świetności. Powódź skończyła się równie szybko, jak się zaczęła, w ciągu paru dni. Pozostawiła gigantyczne słupy rzeczne, które teraz były wzgórzami o wysokości ponad 30 metrów, i deltę o obszarze 320 kilometrów kwadratowych w połączeniu dolin Willamette i Columbia River. W części tej delty znajdują się teraz Portland, Oregon, Waszyngton i Vancouver. Zginęły już miliardy ludzi, a to jeszcze nie był koniec. Gigantyczna fala wydawała się posuwać naprzód bez końca. Sięgała coraz dalej w głąb lądu. Było się bezpiecznym dopiero na wysokości 1500 metrów ponad poziomem morza. Oczywiście, jeżeli to miejsce nie podlegało przesunięciom lądów! Nigdzie, dosłownie nigdzie nie można było być pewnym przeżycia. W tej heroicznej walce pomiędzy siłami światła i ciemności przewaga sił ciemności stawała się coraz bardziej widoczna. Cała kula ziemska przeżywała straszne chwile. Tu i ówdzie ludzie w rozpaczy usiłowali wspiąć się na wierzchołek góry, by się zabezpieczyć przed podnoszącymi się wodami. Tylko niewielu się udało. Morze było zbyt potężne, by je pokonać. Ogromne, bezlitosne fale toczyły się naprzód. Fala dotarła do piramid. Te potężne budowle nie były w stanie oprzeć się jej sile: pokryła je fala powodzi. Grzmiąc gwałtownie, woda popłynęła przez wejście i dostała się do komnaty królewskiej. Przed tysiącami lat w tym miejscu odbywał się rytuał zmartwychwstania. Dzisiaj te komnaty były zalane szalejącą wodą. Cywilizacja cofnie się znowu do epoki kamiennej, jeśli w ogóle przetrwa. Opowieści o tych wydarzeniach zdeterminują późniejsze zachowanie ludzi w ciągu nadchodzących tysięcy lat. Będzie się o tym mówić i przekazywać opowieści z ojca na syna. Towarzyszyć temu będą nieśmiertelne opowiadania o odwadze i rozpaczy, a także historyczne relacje o wydarzeniach. Zupełnie tak samo, jak to, co teraz czytamy o dawnych katastrofach. znalezione przez: Tomash Burton ZAPRASZAM DO DYSKUSJI Polecam zapoznać się z teorią Terrenca Mckenny na 2012 rok. Jest nieco bardziej optymistyczna. Mówi on o masowej transformacji świadomości. Omawiany paradyzjański manifest McKenna wydał w 1992 roku i było to dopełnienie wcześniejszego jego manifestu apokaliptycznego. Gdyż w roku 1975 wyszła jego książka "The Invisible Landscape" (dosł. "Niewidzialny krajobraz"), zawierająca m.i. wyniki jego zdumiewających obliczeń, które prowadził od ok. 1970 r. w ramach tworzonej przez siebie teorii nowości (Novelty Theory). Teoria ta, lokująca się na pograniczach nauki, a częściej odmiatana jako pseudonauka, stara się opisać postęp, przyrost nowości, który niewątpliwie dzieje się w świecie, zarówno w świecie przyrody jak i ludzkim, i który również niewątpliwie wciąż przyśpiesza, a nowości tworzone są w rosnącym tempie. McKenna obmyślił - w tamtych pionierskich w informatyce czasach! - program komputerowy (później wielokrotnie udoskonalany przez niego samego i jego kontynuatorów), który miał wyliczyć i wykreślić "falę czasu" - timewave - i zobaczyć, jak zmierza do swojego szczytu, który będzie jej końcem, a więc końcem czasu, przynajmniej czasu w znanym nam świecie. Ów koniec czasu, Punkt Omega, McKenna trochę tendencyjnie łączył ze słynnym zimowym przesileniem roku 2012, końcem rachuby czasu w kalendarzu Majów. Piszę "słynnym", ale to sława dzisiejsza, bo wtedy to było odkrycie i początki manii na punkcie majowskiego kalendarza i roku 2012, a McKenna należał do ojców tego najnowszego chyba w historii apokaliptyzmu. Tendencyjnie, bo podobno najpierw wyszło mu z rachunków, że to będzie w 2012, ale latem. (Dodam koniecznie, że piszący te słowa w żaden rok 2012, jak i w inne apokalipsy uporczywie nie wierzy, pozostając zatwardziałym zarówno anty-apokaliptykiem jak i anty-paradyzjaninem, i patrząc na biblijne i inne jerozolimskie oczadzenia z należnym im dystansem i pobłażaniem. Amicus McKenna, sed magis amica veritas!) Teoria nowości McKenny zawierała pomysły, które później okazały się zbieżne z (poważną i uznaną) koncepcją fraktali Mandelbrota, i które - także - szczególnie znajomo brzmią astrologowi, mam na myśli idee samopodobieństwa cykli czasowych, w astrologii stosowane, choć raczej nie całkiem świadomie, w metodzie progresji; w naukach przyrodniczych wciąż niedopuszczane. Co konkretnie miało się stać, gdy fala czasu dobiegnie końca? McKenna udzielał różnych odpowiedzi: że ludzkość połączy się w jedną planetarną super-świadomość. Że zostanie wynalezione podróżowanie w czasie, przez co zaniknie podział na przeszłość i przyszłość, i wszystko będzie dziać się w jednym wielkim teraz. Że narodzi się świadoma sztuczna super-inteligencja. Albo że Ziemię nawiedzą, nareszcie jawnie, UFO, lub że to wszystko wydarzy się naraz. Niestety, zmarł paręnaście lat za wcześnie, by zostać świadkiem. Krytycznemu obserwatorowi wydaje się raczej, że owo uporczywe oczekiwanie na wielki, ekstatyczny przełom mający nastąpić w bliskiej przyszłości, czego McKenna doświadczył i czemu dał się uwieść, może być stanem umysłu, który choć pojawia się w ludzkich mózgach także niezależnie od psylocybiny, to jest przez nią stymulowany i wzmacniany. Być może, także, jest to jedna z typowych pułapek, które grożą szamanom, także tym neo- i techno-, w wysokoenergetycznych stanach umysłu, niezależnie do tego, jaki czynnik do tych stanów ich doprowadza. W każdym bądź razie w najbliższym czasie zapowiada się na coś rewolucyjnego czy przewrotnego dla ludzkości. Jak przeżyć rok 2012 W końcu roku 2012, niszczycielskie pole magnetyczne a dokładnie jego zmiany przyniosą tylko śmierć. Żyjemy obecnie w dosyć zaawansowanej technologicznie cywilizacji... wszystko to obróci się w pył w grudniu 2012 roku. Intensywna hiperaktywność słońca przyniesie potężny wiatr słoneczny, który przeszyje całą planetę, niosąc śmierć. http://www.howtosurvive2012.com/jpg_files/storm2.jpg Musimy i możemy jednak podjąć pewne kroki aby choć po części zwiększyć nasze szanse na przetrwanie. Musimy przygotować się na najgorsze, po to, aby w przypadku naszego przetrwania pomóc w odbudowie tego świata i odtworzeniu naszej wiedzy. Już na wiele lat przed 2012 rokiem została wyznaczona pewna strategia: "Jak przetrwać rok 2012", propagowana na wielu stronach w sieci. Jakkolwiek musisz zdać sobie sprawę, że aby przetrwać potrzeba co najmniej 20 do 50 tysięcy złotych! Potrzebujesz tych pieniędzy aby kupić: - wystarczająco dużo materiału wymaganego do przeżycia - jedzenie na co najmniej rok czasu - nasiona warzyw, ziaren, ryżu, ziemniaków - wyposażenie, wymagane do "startu" w nowej cywilizacji - książki część z tych pieniędzy zostanie przeznaczona na budowę bunkrów. Miejscem naszego przetrwania będą góry DRAKENSBERG w południowej Afryce. W momencie kiedy będziemy w wysokich górach zostaniemy wystawieni na potężne burze i radiację słoneczną. Jedynym zatem sposobem przeżycia jest zbudowanie bunkra lub pomieszczeń wysoko w górach. Należy przy tym ograniczać używanie stali, bo przyciągać będzie zagubione pioruny. To zadanie jest najtrudniejsze, ponieważ będziemy musieli uzyskać rodzaj pozwolenia na prace przy budowie schronu. Fala tsunami która powstanie w roku 2012 będzie miała do około 3km wysokości! nad poziomem morza. Dlatego też należy wybrać wysokie partie górskie... to jedyny sposób aby później odtworzyć cywilizację. EUROPA: Wiele osób pyta, czy sensowne jest budowanie schronów w Europie. Moja odpowiedź brzmi: NIE, chyba że myślimy o wysokich górach w Hiszpanii lub Turcji. W niskich partiach górskich lub na nizinach, taki bunkier poddany byłby bardzo silnym trzęsieniom ziemi, nie mówiąc już o fali zalewającej wszystko na swojej drodze i wbijającej napotkane budowle głęboko w muliste dno. Nawet gdyby jakimś cudem udało się nam przeżyć, nie wydostaniemy się na powierzchnię bo obszary niskie będą przez długie miesiące głęboko pod powierzchnią wody. Według obliczeń PRZEWAŻAJĄCA część Europy będzie po kataklizmie bardzo zimnym miejscem. AMERYKA PÓŁNOCNA I POŁUDNIOWA: Szanse na przetrwanie w tych miejscach są bardzo nikłe. Powodem jest fakt, że w tych miejscach największe będzie przesunięcie osi Ziemi. Wiele wulkanów będzie wybuchać a ogromne trzęsienia Ziemi będą pochłaniać całe połacia lądów. To najgorsza lokalizacja... INNE MOŻLIWE MIEJSCA: Niestety... potrzebne są pieniądze aby w ogóle myśleć o swoim życiu po 2012 roku. Bez pieniędzy szanse na przeżycie są bliskie zeru. Miejsc można szukać na własną rękę. Warto jednak zorganizować się w grupy i po prostu zacząć działać. Na ostatnią chwilę może być już za późno. Pamiętaj! tylko od Ciebie zależy czy zrobisz cokolwiek by przeżyć. Pomyśl o swojej przyszłośći, o swojej rodzinie, drugiej połowie, o dzieciach, które być może nie dożyją kilkunastu lat... nic nie robić to grzech. Niestety, sytuacja przed i po kataklizmie będzie bardzo trudna. Tak bardzo, że częsco będziemy myśleć TYLKO o sobie... aby przeżyć... NIETONĄCE ŁODZIE: dystrybutor: http://1100ac.etapyachting.com Głównym problemem będzie fala pływowa... jedynym sposobem jej przetrwania jest ucieczka w wysokie partie górskie lub posiadanie "nietonących" łodzi. To specjalnej konstrukcji łodzie motorowe lub żaglowe, które nie mają prawa zatonąć. Przy odrobinie szczęscia, o ile nie roztrzaskamy się o coś po drodze będziemy mogli przeżyć. Niestety łodzie takie są BARDZO drogie i tylko duża grupa osób jest w stanie kupić zaledwie jedną taką łódź. Do roku 2002 na świecie wyprodukowano 6000 takich łodzi, do roku 2012 będzie ich około 10000. Gdyby wykorzystać jedną czwartą z nich, tj. 2500, zakładając, że na jednej łodzi mogłoby uchronić się czworo ludzi, daje to około 10000 osób, wystarczająco dużo aby odbudować cywilizację. Prawdopodobnie nikt z nas jednak zwyczajnie nie zarobi dostatecznie dużo, aby kupić taką łódź. Jednak i wtedy pozostanie rozwiązanie... łódź można pożyczyć lub.. po prostu ukraść. To bez wątpienia najlepszy pływający bunkier o jakim możemy marzyć. CI KTÓRZY PRZETRWAJĄ: Chcę rozpocząć dużą akcję przetrwania i przywrócenia cywilizacji - największą jaka być może kiedykolwiek miała miejsce. Niestety, tylko parę osób w odniesieniu do całej ludzkości, zdaje sobie sprawę co nas czeka. Potrzebny jest każdy mężczyzna i każda kobieta. Wszystko zależy od motywacji i choć "kropli" zainteresowania tym co się wydarzy. W katastrofie przesunięcia biegunów magnetycznych, wszystkie istniejące na świecie struktury i budowle przestaną istnieć. Większość ludzkości zginie. Potrzeba będzie wielu ludzi.. żywych ludzi, aby myśleć o przetrwaniu po katakliźmie. Bardzo potrzebne będą: - materiały do przetrwania - ekwipunek do budowy nowego świata - rowery do transportu - jedzenie - nasiona, ziarna, ryż, ziemniaki - nietonące łodzie - mini biblioteka książek zawierająca: a) podstawy matematyki (algebra, geometria przestrzenna) B) podstawy fizyki c) podstawy chemii (chemia ogólna i chemia węglowa) d) podstawy elektroniki e) podstawy przewodnictwa i prądotwórstwa f) podsatwy biologii g) literatura związana z rolnictwem (w szczególności "uprawy", "wzrost biologiczny warzyw i owoców") h) książki traktujące o "anestezji" (znieczulenia, narkoza) i) książki traktujące o medycynie ogólnej j) książki traktujące o stomatologii k) literatura budowlana, architektura (produkcja papieru i atramentu, szkła, detergentów, stopów metali, tworzyw sztucznych) l) literatura inżynieryjna (jak zbudować silnik parowy, paliwowy: diesla) m) literatura techniczna (jak zbudować radio, telefon itd) n) literatura dotycząca pomiarów radioaktywności o) książki militarne (proch strzelniczy, materiały wybuchowe) - drewniane liczydła - mapy na podstawie których można będzie zlokalizować minerały - dokładne mechaniczne zegary - soczewki optyczne TO NIEZBĘDNE materiały, na podstawie których cywilizacja może powstać z popiołów. PODSUMOWUJĄC: Jeśli ktokolwiek z nas przetrwa... będzie mógł wraz z innymi poprowadzić cywilizację w lepsze jutro... Zastanów się.. czy ta strona, na której czytasz teraz te informacje powstałaby zupełnie bez powodów? Wszystko ma sens i wszystkie działania mają swoje powody. Być może dzięki temu, że tu trafiłeś będziesz jednym z nielicznych żywych grzebiących w błocie po katastrofie. źródło: http://www.howtosurvive2012.com Tłumaczenie: Eurycide Skopiowane z paranormalne.pl Użytkownik _tupac_ edytował ten post 17 listopad 2008 - 14:05 Czy ktoś w to wszystko uwierzył? sam nie wiem czy wieżyć czy nie , ale tak myśle , ze 20 grudnia 2012 się napije :D hehe logicznie myslac ;p zaden czlowiek nie stworzyl ziemi tzn tej planety ;p wiec zaden czlowiek nie powinien nic wiedziec o jej przyszlych losach ;p mozna jedynie przypuszczac ;p ....... ale to ze ten rok ;p albo "te czasy" znane byly juz dawno przez sumerow i przez majow.... niektorze tlumaczenia tych przekazow nie mowia o koncu swiata... lecz ludzkosci, ale nie jest mowa o smierci lecz o "nowej swiadomosci" czy cos takiego ;p majowie skonczyli na 2012 roku swoj kalendarzyk ;p a naukowcy przepowiadaja- przebiegunowanie ziemi ;p z czego wynikna inne "zmiany" ;op Czlowiek nie stworzyl Ziemi, ale Ziemia urodzila prawdopodobnie czlowieka (no chyba ze kosmici nas zasiali albo jeszcze cos innego). W tym przypadku oznacza to, ze jestesmy jej czescia. Np. Palec czlowieka jest jego czescia, co oznacza ze palec takze jest czlowiekiem. Dalej... Czlowiek jest czescia ziemi.. przemawia glosem swojej planety.. takze nie jest powiedziane ze nie powinien wiedziec o przyszlych losach.. mi sie wydaje ze jestesmy przygotowywani do czegos przez nasza Matke. Ziemianie mowi wam to cos? Jak to sie mowi.. czas pokaze.. choc wydaje mi sie ze juz nam pokazuje. Enjoy. Dokładnie wszystko okaże sie z czasem. A 21 grudnia 2012 są moje imieniny więc może nic nie będę pamiętał :rolleyes: Najważniejsze jest to, żeby Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie się odbyły. A potem to już niech się dzieje co chce...;) A ja w to niewierze w 2000 roku też miał być koniec świata ,podobno miały zgasnąć światła na całej ziemi czy coś takiego. Na temat roku 2012 zaczęto mówić przynajmniej z mojego doświadczenia tak wiem gdy telewizja i radio nadały te tematy. Koniec Świata napewno kiedyś będzie ale nie taki jak wy mówicie tutaj że już nic niebędzie. Więc tak Słońce to gwiazda ,która się powiększa za jakieś 1mld lat czy coś takiego powiększy się kilkakrotnie i pochłonie kilka pobliskich planet m.in merkury ,wenus ,ziemię i chyba mars ale za 1mld lat ludzie będą już mieszkać zapewne w innej galaktyce :) . A tak na poważnie technika komputerowa i inne rzeczy będą już wtedy tak rozwinięte że szok :blink: . JA POPROSTU W TO NIEWIEZE. ja też tak sądze jak astel HE HE HE. A te wasze dziwy to normalnie żal.pl lepiej pójdźcie do ważywnego kupić coś na obiad 2012 ?? Ja tam na film poczekam. Zapowiada się nieźle :P Rok 2012 będzie katastrofą, ale z powodu EURO w Polsce.. :) Rok 2012 będzie katastrofą, ale z powodu EURO w Polsce.. :) Zgadzam się całkowicie. Napewno niezdążymy na Euro chociaż mam wielką nadzieje że się myle. jakby nie patrzec, jeszcze 4 lata :P do tego czasu bedzie jeszcze kilka 'koncow' swiata, teorii, zaglad, paniki, przerazenia dla niektorych koncem jest smierc, dla innych malzenstwo :P co za roznica, teraz czy w 2012, kiedy ten koniec musi byc, inaczej swiat sam popadnie w paranoje w koncu wszystko ma swoj koniec, zawsze istnieje jakis kres, czy to techniki czy samych mozliwosci Tyle ze to nie jest koniec swiata a jedynie zapowiedz licznych katastrof, ktore z punktu widzenia nauki sa mozliwe i kiedys na pewno sie zdarza bo takie rzeczy juz sie dzialy. Ale czy akurat w 2012 roku to juz dobrze potwierdzone nie jest wiec jak zwykle to bywalo pewnie nic z tego nie wyjdzie, choc z drugiej strony nie mozemy tez wykluczyc takiego rozwiazania. Z tym końcem świata to przesada , ale możliwe , że będą szaleć jakieś kataklizmy czy coś w tym rodzaju. poszukajcie projekt camelot http://wolne-media.h2.pl/?p=3619 Jakby patrzec są "+" zdążymy zrobić euro i bedziemy ostatnim krajem razem z Ukrainą który jes zorganizował. Nie będę polemizował z tymi "przepowiedniami", bo żyjąc na tym świecie blisko 30 lat wiele już podobnych bzdur widziałem i jakoś się nie sprawdziły. Co jakiś czas pojawia się jakaś "magiczna" data, po której ma skończyć się świat, ale, no cóż, jak dotychczas się nie skończył. Chciałbym wytknąć jednak jeden oczywisty błąd w rozumowaniu. Otóż zarówno Majowie, jak i Sumerowie nie stosowali naszego kalendarza. Nie liczyli lat od narodzin Chrystusa, tak że nasz rok 2012 nie jest z całą pewnością ich rokiem 2012. Nie wspomnijąc już o tym, że z różnych przyczyn nie wiadomo kiedy tak naprawdę Jezus z Nazaretu się urodził. W zasadzie niemal pewne jest tylko, że nie nastąpiło to 25 grudnia 2008 lat temu. A co do katastrof, to cóż, zdarzały się, zdarzają i zadarzać będą i nie podejrzewam by akurat rok 2012 był pod tym względem wyjątkowo, ani na plus, ani na minus. Po moim śnie to może się spełni... Opowiem o nim Pojechałem do wujka żeby zobaczyć dom za Milion no i była 11 i poszedłem spać. Miałem sen że kometa spadła i przeżyła cała moja rodzina oprócz mamy:( Nie wiem czemu miałem taki sen... Moja wypowiedz jest taka :P : "Nie Znacie Dnia Ani Godziny" Użytkownik Szczypek666 edytował ten post 15 grudzień 2008 - 16:18 Wtedy nie znali :) Ja tam tylko powiem tyle... czy w 2012, tego nie wiem...ale w każdym bądź razie koniec homo sapiens jest już bliski :P Dinozaury wyginęły przez to że coś tam uderzyło w ziemię, co spowodowało zmiany klimatyczne, i jak twierdzą niektórzy naukowcy, okres który teraz trwa jest tylko formą przejściową wielkiego zlodowacenia, które miało już kilka okresów przejściowych...więc pozostaje nam czekać na następne "ozimnienie" klimatu, którego nasz gatunek już nie wytrzyma, być może powstanie jakiś inny, który dzięki mechanizmom izolacyjnym, oddzieli się od nas rozrodczo i my wymrzemy a nowy gatunek będzie podbijał Świat :P Po prostu - EWOLUCJA :P A jeżeli nic w nas nie walnie czy tam się bieguny nie poprzewracają, to i tak się sami powybijamy...Bo jest nas po prostu za dużo. pomogę..... zabiję wszystkich..... no prawie.. wszystkich... kogoś zostawię.... :) Marzetrix ja bym powiedział jeszcze ;D Jeżeli te bieguny się nie poprzewracają i nic w nas nie udeży to nie dojrz, że się powybijamy to jeszcze (zamiast zlodowacenia) sie zgrzejemy ;D Bo przecież idzie efekt cieplarniany na bardzo dużą skale ;) Zresztą co widac po zimie ;) Porównaj sobie tą z 1999 r a tą z dzisiaj xD Nawet 4 lata temu była lepsiejsza niż ta rok temu ;) Poprostu będziemy mieli Sahare w Polsce :PP Koniec świata napewno kiedyś będzie ale nie taki jak np. mówią niektórzy że "nic niebędzie" zawsze coś jest nawet ciemność czy pustka zawsze. Może np. w ziemię trafi jakiś wielki meteoryt albo inna planeta. Słyszałem też o słońcu które za jakieś 5 mld lat ma się powiększyć i pochłonąć Merkurego, Wenus, Ziemię :( i Marsa. Ale to raczej odległa przyszłość a ludzi będą już baardzo dobrze rozwinięci technicznie itp. Koniec świata napewno kiedyś będzie ale nie taki jak np. mówią niektórzy że "nic niebędzie" zawsze coś jest nawet ciemność czy pustka zawsze. Może np. w ziemię trafi jakiś wielki meteoryt albo inna planeta. Słyszałem też o słońcu które za jakieś 5 mld lat ma się powiększyć i pochłonąć Merkurego, Wenus, Ziemię :( i Marsa. Ale to raczej odległa przyszłość a ludzi będą już baardzo dobrze rozwinięci technicznie itp. Ja tylko tyle Ci powiem, jeżeli jakimś cudem ludzie przeżyliby te 5 mld lat, w co i tak bardzo wątpię, może technika pójdzie na przód, ale cóż z tego ? Znajdziemy sobie nową planetę do kolonizacji ? Jeśli tak, to i tak dla wszystkich nie starczy miejsca. Zresztą 5 mld lat przy choćby minimalnym przyroście naturalnym....wiecie ile to daje ludzi? Nie łudźmy się, człowiek jak inne gatunki wymrze...Lub wyewoluuje i pojawi się gatunek lepszy - tylko czy to będzie już człowiek, czy może człowiek przy nowym gatunku nie będzie jak dzisiejsze "małpy" w porównaniu do człowieka... Ile gatunków przetrwało przez 5 mld lat ? Moja teoria wciąż brzmi - LUDZIE SAMI SIEBIE ZNISZCZĄ A z tym końcem świata to takie [cenzura]zielenie 3 po 3 jedni są tacy co usłyszą coś i zaraz ło możesz mieć racje przepowiedni już tyle słyszałem że mam już dość w 2000 miałbyć koniec i co już prawie 9 lat i żyjemy więc o co kurde chodzi fakt moze się coś rozsypać ale żeby zaraz cały koniec czy to ma sens jeśli jesteśmy wytworami Ziemi to co stworzyło se nas coś a teraz se zniszczy chce sobie zrobić z nas istne jaja a później ocalić kilku i znowu żeby sie zdażyło wszystko od nowa totalny bez sens według mnie koniec świata to będzie EURO 2012 w Polsce i Ukrainie bo to bedzie kurna taki istny niewypał (choć wolałbym się mylić) że wszyscy będą chcieli zabić wszystkich bo wstyd. Może i to prawda ale ja pier szkoda ludzi tam starzy po 50 (bez obrazy) swoje przeżyli ale taki np. co urodzi się w 2010 ledwo nauczy sie mówić i chodziś a tu se zginie ;/ pokręcone to wszystko jak już mamy zginąć to byle szybko i bez cierpień :) sami robicie sobie prywatne konce swiata zrac czipsy, frytki i hamburgery...nie mowiac o sterydach gratuluje 50 lat zycia czego sie przejmujecie koncem swiata? co ma byc to bedzie, jak nie teraz to przy najlizszej wojnie atomowej, iekszej zarazie, wrogich kosmitach i mozna by tak wymieniac ale ja sie pytam co wam do tego?macie moze z 80 lat zycia jeszcze, co mlodsi stad, wiec czego sie martwicie czy zginiecie za 4 lata czy za 80? na jedno i tak wychodzi A ja w to uwierzyłem is się bardzo boje xD O jeja jak tak będzie to ja sobie coś zrobię :( Użytkownik nei hiuga edytował ten post 03 styczeń 2009 - 19:39 Ja też wierzę w 2112 rok i na PW podam każdemu numer mojego konta w banku niech mi wpłaci swoje oszczędności bo i tak mu nie będą potrzebne,a Ja se wykopie schron i będę się za niego modlił. tylko pamiętaj o mnie xD przepowiednie jakiś chorych umysłowo ludzi ze w 2012 roku będzie koniec świata to poprostu bujdy i tyle :) nie ma na to żadnych naukowych dowodów a wręcz przeciwnie naukowcy twierdzą ze ziemia będzie spokojna przez miliony lat .. chyba ze wydarzy się coś nie przewidzianego Nie chodzi o koniec swiata tylko o koniec ludzkosci, dowody sa na to ze w przeszlosci ziemia przebiegunowywyala sie a bieguny znajdowaly sie w innych miejscach niz aktualnie i kiedys na pewno sie to powtorzy tylko nie ma pewnosci co do okresowosci tego zdarzenia. Przebiegunowanie, czyli zamiana potencjalow biegunow spowoduje ze ziemia najpierw przestanie sie obracac a pozniej zacznie obracac sie w druga strone. Pomysl jakie to moze miec dalsze skutki. jakos w to niewierze :D Hm. To prędzej ludzie się sami wykończą ;P Nie wierzę w to ; ) i nigdy nie uwierzę ! ;D Ignorancja ludzka nie zna granic, ostrzeżeń jest już wystarczająco wiele. Tu nie chodzi o czyjąś wiarę typu wierzę lub nie. To już się rozpoczęło z początkiem naszego istnienia. Nie można ignorować faktu, że połowa ludzkości przeczuwa nadchodzące wielkie wydarzenie. Czy to koniec ludzkości? Może nie potrafimy tego odpowiednio zinterpretować. Traktowanie czegoś na TAK lub NIE jest zwykłą głupotą. Czy rzeczywiście macie taką pewność, że nic się nie wydarzy? To znaczy, że również przepowiadacie przyszłość. Dlaczego mam akurat Wam uwierzyć? Naukowe podejście obecnie to jest zakładanie wielu możliwości. No tez prawda... Ale było już tyle przepowiedni i co? Żadna się nie sprawdziła - to czemu akurat ta miałaby się sprawdzić? Może to jest kolejna przypuszczenie A Ja tam w puklate Aniołki nie wierzę i nie wierzę równierz w to, że nasz Bozia się tak napracował ,a teraz taka przepowiednia, rozwaliła mu całe plany,Bo według apokalipsy ŚW Jana to ma całkiem inaczej się skończyć a właściwie zacząć na nowo. No tez prawda... Ale było już tyle przepowiedni i co? Żadna się nie sprawdziła - to czemu akurat ta miałaby się sprawdzić? Może to jest kolejna przypuszczenie Tak naprawdę to pierwsza przepowiednia, która świadomie przeżyjesz. O wcześniejszych nic nie możesz wiedzieć, oprócz opowiadań innych ludzi. Ja jednak byłem starszy od Ciebie przed okresem hucznej przepowiedni apokalipsy w 2000 roku. Muszę przyznać, że wtedy nie odczuwałem niczego specjalnego. Jednak obecnie odczuwam zupełnie coś innego, są to silne ruchy energetyczne. Wersji jakie mogą się wydarzyć zakładam kilka. O to jedne z nich -Powstanie Planetarnej Sieci Super-świadomości -Ważny podział rasy ludzkiej -Wejście w nowy eon -3 wojna światowa -Masowe kataklizmy -Nic szczególnego -lub wszystko naraz Koniec świata nie musi oznaczać wymarcia naszego gatunku. Koniec świata może oznaczać także wyginięcie poznanej przez nas wizji świata, czyli możemy wejść w zupełnie nowy etap rozumowania. ja mysle ze sie nie zdazymy na euro ale z drugiej strony fajnie by bylo jesli by zdazyli ja mysle ze sie nie zdazymy na euro ale z drugiej strony fajnie by bylo jesli by zdazyli kolego w tym temacie nie rozmawiamy o Mistrzostwach Europy 2012 hehe przeczytaj cały temat a bedziesz wiedział o czym mowa . Tak naprawdę to pierwsza przepowiednia, która świadomie przeżyjesz. O wcześniejszych nic nie możesz wiedzieć, oprócz opowiadań innych ludzi. Ja jednak byłem starszy od Ciebie przed okresem hucznej przepowiedni apokalipsy w 2000 roku. Muszę przyznać, że wtedy nie odczuwałem niczego specjalnego. Jednak obecnie odczuwam zupełnie coś innego, są to silne ruchy energetyczne. Wersji jakie mogą się wydarzyć zakładam kilka. O to jedne z nich -Powstanie Planetarnej Sieci Super-świadomości -Ważny podział rasy ludzkiej -Wejście w nowy eon -3 wojna światowa -Masowe kataklizmy -Nic szczególnego -lub wszystko naraz Koniec świata nie musi oznaczać wymarcia naszego gatunku. Koniec świata może oznaczać także wyginięcie poznanej przez nas wizji świata, czyli możemy wejść w zupełnie nowy etap rozumowania. Najbardziej prawdopodobna wydaje mi się opcja Nic Szczególnego bądź 3 wojna Światowa a z tymi eonami to bardzo skomplikowana sprawa Przede wszystkim przestańcie klepać głupoty o zmianie biegunów magnetycznych. One nie są położone w tym samym miejscu co bieguny geograficzne i stale wychylają się w jedną bądź drugą stronę, nawet jeśli zamienią się miejscami, nie będzie to miało większego wpływu na klimat. Myślę, że Dextasy myli się twierdząc, że człowiek jest w stanie wejść w stan wyższej świadomości i rozwoju duchowego, nie przez najbliższe kilkaset/kilka tysięcy lat. Kataklizmy wydarzają się cały czas, a jedyne co może się stać, to ich wzmożenie, ale nieznaczne. Najprawdopodobniejszą wersją nadchodzącej apokalipsy jest to, że nas dziabnie taki ogromny kamień z kosmosu (asteroida, meteor etc.). Do 3 wojny światowej nie dojdzie, a raczej nie będzie ona wyglądać tak jak np. wydarzenia w grze Fallout. Ludzie nigdy nie użyją wzajem siebie bomb atomowych, wodorowych etc. Dlaczego? Bo każda wojna to biznes, a jakim biznesem jest zniszczenie rynków zbytu? Przede wszystkim przestańcie klepać głupoty o zmianie biegunów magnetycznych. One nie są położone w tym samym miejscu co bieguny geograficzne i stale wychylają się w jedną bądź drugą stronę, nawet jeśli zamienią się miejscami, nie będzie to miało większego wpływu na klimat Sam temat pola magnetycznego ziemi jest na tyle niewyjasnionym dotad zjawiskiem ze trudno jednoznacznie stwierdzic co jest a co nie jest glupota, sam nawet zakladasz ze moga sie zamienic miejscami. Oczywiscie bieguny magnetyczne nie pokrywaja sie z geograficznymi i faktem jest ze bieguny magnetyczne ciagle zmieniaja swoje poloznie ale nie sa to duze zmiany, jednak geolodzy odkryli np. ze kiedys bieguny mogly nawet znajdowac w dzisiejszej strefie rownikowej, ze wzgledu na wystepowanie pewnych mineralow tworzacych sie tylko w bardzo niskiej temperaturze. W sumie jesli bieguny mialy by sie poruszac ciagle w tym samym kierunku jak na przestrzeni ostatnich dziesiatek lat to w koncu znalazly by sie w strefie rownikowej. Ogolnie co do pola magnetycznego ziemi wiadomo nie wiele, najbardziej prawdopodobna teoria jest hipoteza Edwarda Bullarda, mowiaca o tym ze pole magnetyczne wywolywane jest przez prady wirowe w plynnym jadrze ziemi a ruch obrotowy dodatkowo napedza te prady. Teraz niech do tego sprawdzi sie teoria mozliwej hiperaktywnosci slonca (ktore juz teraz ma duzy wplyw na nie ktore dziwne zjawiska na ziemi) i przypuscmy zacznie tak silnie oddzialywac na te prady wirowe ze te zmienia swoj kierunek, co za tym idzie bieguny zmienia swoje potencjaly i prady te beda na tyle wzmocnione przez ta hiperaktywnosc slonca ze stawia opor ruchowi obrotowemu ziemi (ktory wczesniej je napedzal) i ten ulegnie az w koncu podda sie dzialaniu tych pradow,zwolni i takze zmieni kierunek, nastepnie hiperaktywnosc ustanie a ruch obrotowy nadal bedzie napedzal prady wirowe tyle ze juz w odwrotnym kierunku. Oczywiscie to tylko moje gdybania na podstawie tej hipotezy ale jesli jest tyle niewiadomych to mozna tylko gdybac... http://rok-2012.blogspot.com/ Koniec świata to będzie, jak wrócisz do domu pijany rano i bez wypłaty. Żaden asteroid a wałek do ciasta spadnie z nieba na łeb i ani spowiedź święta ani datki na labirynty Łobos nie pomogą ani Enki czy Geryl nie poratuje. :huh: Użytkownik Chehe-ops edytował ten post 24 marzec 2009 - 08:09 |